Makeup Revolution Kohl&Flick. Podwójny eyeliner w pisaku.
Od dłuższego czasu mój makijaż oczu to przede wszystkim różnego rodzaju czarne kreski. Dlatego też wciąż szukam idealnego eyelinera. Długo używałam tego od Ingrid i byłam bardzo zadowolona bo pomimo tego, że kosztuje on ok 7-8 zł. i można było pomyśleć, że jest on byle jaki spisywał się dobrze. Nie wiem jaki diabeł podkusił mnie do zakupu eyelinera z Makeup Revolution, ale na pewno już nigdy mu nie ulegnę.
Oto co przeczytałam w opisie produktu na stronie drogerii internetowej :
Makeup Revolution Kohl & Flick Podwójny Eyeliner w Pisaku to produkt, który pozwala na wykonanie idealnych kresek na powiekach. Eyeliner posiada dwie końcówki, dzięki którym narysujesz precyzyjne kreski o różnej grubości.
Podejrzewam, że fakt iż produkt posiada dwie końcówki znacząco wpłynął na moją decyzję dotyczącą zakupu. Jak dla mnie to czarnych kredek nigdy za wiele, a jedna z końcówek to właśnie automatycznie wysuwana kredka.
Jak widać na zdjęciu jest to zaokrąglony, wysuwany rysik. Pierwotnie miał być to kolor czarny jednak w rzeczywistości na powiece znajdziemy rozmazujący się szaro bury kolor. Jedno co mi się podoba w tej końcówce to konsystencja. Kredka jest miękka, ale nie za bardzo. Pozwala na wygodne pomalowanie dolnej powieki bez jej podrażnienia. Jednak ze względu na tę okropną barwę nie nadaje się do tego. Przynajmniej dla mnie.
Druga końcówka zakończona jest wąskim, wydawać by się mogło - precyzyjnym eyelinerem w pisaku. Nie wiem czy to wina sklepu czy też może każdy ten produkt tak ma, ale jest on strasznie wyblakły. Żeby narysować kreskę bez prześwitów trzeba mazać po powiece kilkakrotnie. Jak dla mnie to niedopuszczalne bo tylko człowieka dopada złość. Jeszcze gorzej jest kiedy chcemy utrwalić wspomnianą wyżej kredkę. Wtedy to już w ogóle mamy oczy pandy. Eyeliner rozmazuje i siebie i kredkę.
Tak to się prezentuje na dłoni. Jest to kilka warstw, żeby cokolwiek było widać. Specjalnie pominęłam przy tym zdjęciu filtry, ale oddać najlepszy podgląd pisaka. Jak widać jedno i drugie wygląda jak rozmazana kredka, a moim zdaniem eyeliner powinien być jak zaschnięty atrament. No cóż tego tutaj nie znajdziemy.
Jeśli jednak już zdecydujemy się na makijaż tym produktem, po 3 godzinach cały nam się odbije na powiekach i albo będziemy wyglądać jak po całonocnej imprezie bez zmywania makeupu albo po postu nic z niego nie zostanie poza delikatnym cieniem. Jak dla mnie żadna z tych opcji nie wchodzi w grę.
Na zakończenie warto wspomnieć o cenie tego "cudu". Uważam, że za 15 zł. nie ma co spodziewać się super efektów, ale skoro Ingrid za 8 zł. dawał radę to myślałam, że ten, dwa razy droższy (ale za to z kredką) też podoła.
Krótko mówiąc nie polecam i na pewno sama już nie kupię. Gdyby był równie dobry co ładny, zostałby moim ulubieńcem.
Cholera, a ja nie umiem się tym obsługiwać zbytnio! ;(
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem mistrzynią, ale uczę się! :)
Usuńja mam pisak z avonu:)
OdpowiedzUsuńJa lubię ten maybelline w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńNie używam, i nie będę polecać. Szkoda kasy.
OdpowiedzUsuńJa lubie takie kredkowe eyelinery :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię, ale jak są trwałe.
UsuńNa mojej powiece ciężko narysować kreskę ;< więc nie używam takich rzeczy
OdpowiedzUsuńJa zamiast kredek wolę eyelinery. Kredki na mojej mieszanej cerze niespecjalnie się sprawdzają.
OdpowiedzUsuńJa i kreski to niestety nie dobre polaczenie :(
OdpowiedzUsuńJa z MissSpoty chyba stosuje oraz z Ingrid jakis lepszy, bo dostalam na gwiazdke od chlopaka raze z tuszem :)
OdpowiedzUsuńKredka/eyeliner to fajna ale musi byc DROBY, bo inaczej agresja bieze :P
eee bez sensu, makijaż sie przecież robi po to,żeby się trzymał a nie :(
OdpowiedzUsuńJakoś specjalnie nie jestem przekonana do eyelinerów w pisaku. Po prostu raz się zraziłam i teraz ciężko mi im zaufać, więc wątpię, że ten produkt pozwoli mi o nich zmienić zdanie,skoro się odbija.
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie na blog.
Pozdrawiam cieplutko.
Megly.
Będę trzymała się od niego z daleka!
OdpowiedzUsuńja z Den icarte mam żelową kredkę czarną lubię ją bo dobrze się rzociera :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie eyelinery:)
OdpowiedzUsuńTo współczuję...
Usuńpierwszy raz go widzę i ostatni - na pewno go nie kupię :)
OdpowiedzUsuńOjej, to lipa, że się nie sprawdziło. Ja całe lata używam takiego z Eveline, który nie jest w pisaku, ale ma końcówkę jak pisak. Są dwa rodzaje, mój jest z kwadratowym opakowaniem, może skuś się jak będzie promocja na oczy w Rossmanie, wyjdzie pewnie z 5 zeta :) a co do MUR, ja skusiłam się na rozświetlacz i bronzer i jestem zachwycona :) mam też podkład, ale używam go tylko do rozcieńczania takiego ciemnego, bo solo by się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńu mnie sprawdza się jak na razie eyeliner w kałamarzu z Wibo :)
OdpowiedzUsuńNo, takie malowanie eyelinerem po kilka razy prześwitów rzeczywiście jest niedopuszczalne i na pewno bardzo irytujące podczas codziennego makijażu. Ja aktualnie używam żelowego eyelinera z Maybelline i bardzo go lubię. Te w pisakach jakoś do mnie nie przemawiają. Aplikacji żelowych eyelinerów trzeba się nauczyć, ale są tego warte! :)
OdpowiedzUsuńnie lubie taki eyelinerow.. mam wrazenie zawsze ze ten pisak po prostu wysycha w moment -.-
OdpowiedzUsuńJeszcze nie trafiłam na pisak którym umiałabym się dobrze pomalować, u mnie najlepiej sprawdzają się pędzelki
OdpowiedzUsuńNie przepadam za taka formą eyelinerów, obecnie używam Loreala ale niestety do najtanszych on nie należy ;/
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze żadnego kosmetyku tej firmy ;) ♡
OdpowiedzUsuń